Kilka refleksji na temat twórczości Ignacego Jana Paderewskiego

Ignacy Jan Paderewski niezmiennie fascynuje swoim barwnym życiem, w którym łączył zdawałoby się niemożliwe do pogodzenia aktywności. Do tych najważniejszych w życiu artysty z pewnością należały: komponowanie, gra na fortepianie oraz działalność polityczna.

Choć najczęściej kojarzony jest z wielką pianistyką oraz zaangażowaniem na rzecz odzyskania przez Polskę niepodległości, Paderewski sam przez wiele lat uważał siebie przede wszystkim za twórcę. Nawet u kresu życia wyznał, iż to właśnie komponowanie dawało mu największe szczęście i satysfakcję. W 1903 roku artysta zrezygnował z zaproszeń koncertowych i oddał się wyłącznie kompozycji, tworząc swoje najdojrzalsze utwory. Opisując ten okres w swoich Pamiętnikach, wspominał: „Nigdy nie doznałem w mojej karierze artystycznej większego zadowolenia, jak podczas owego roku, ponieważ tym, co daje w życiu największe szczęście, jest praca twórcza. Twórczość […] jest jedyną rzeczą dającą człowiekowi pełnię zadowolenia. Idee bowiem stanowią wartości wieczne i wyrażając je, dosięga się najwznioślejszych szczytów, bez względu na to, za pomocą czego się je wyraża”[1].

Przyjazd Ignacego Jana Paderewskiego do Poznania, 26 grudnia 1918 r., rep. FoKa / FORUM

W podobnym tonie Paderewski wypowiadał się wielokrotnie, zwłaszcza w listach do najbliższych. Było tak zarówno na początku drogi artystycznej, na długo, zanim został uznanym w świecie wirtuozem, jak i po odniesieniu sukcesów pianistycznych.

Wbrew obiegowej opinii podjął studia u Teodora Leszetyckiego, aby udoskonalić swoją technikę fortepianową użyteczną w pracy kompozytorskiej, a nie żeby przygotować się do zrobienia kariery wirtuozowskiej. Potwierdza to list pisany do ojca z Wiednia: „Nad fortepianem pracuję sporo, gdyż chcę koniecznie dojść do pewnej doskonałości. Dla  k o m p o z y t o r ó w [podkr. M. Sz.] jest to trudno bardzo, lecz może Bóg pozwoli, że mi się to uda”[2]. Także ponad pół roku po wyznaczającym początek jego wielkiej kariery pianistycznej debiucie paryskim, wciąż postrzegał siebie przede wszystkim jako kompozytora. Koncerty solistyczne traktował jako źródło utrzymania, wyjścia z wieloletnich długów, a także zdobycia finansowej niezależności i ugruntowania swojej pozycji w środowisku muzycznym. Wszystko to, aby móc skupić się wyłącznie na tworzeniu. Potwierdza to dobitnie list do Heleny Górskiej, w którym pisał: „Zależy mi jednak tyle na powodzeniu! Pragnąłbym tylko dorobić się niewielkiej chociażby sumki, ażeby później zaprzestać popisów publicznych i poświęcić się wyłącznie kompozycji. Bębnienie gam i etudów obrzydło mi”[3].

Nie zmieniły tego kolejne lata wypełnione triumfalnymi podróżami koncertowymi artysty. O tym, jak ważną sferą życia pozostało dla niego tworzenie, świadczyć może fragment kolejnego listu do Heleny Górskiej, której wyznawał: „Bez kompozycji życie dla mnie nie ma żadnego uroku”[4]. Także pod koniec życia Paderewski podkreślał przewagę komponowania nad grą na instrumencie, oraz jak męczącym zajęciem było dla niego ćwiczenie i przygotowywanie się do występów publicznych. W swoich Pamiętnikach wspominał: „Gdy się komponuje, żyje się w szczególnej atmosferze, która w rzeczywistości wyklucza wszystko inne: przede wszystkim wyklucza ćwiczenia, które, właściwie mówiąc, są jakby pracą przy łopacie – zwykłą harówką.  Owa konieczność stałego ćwiczenia stanowi tragiczną stronę życia artysty-muzyka”[5].

W innym fragmencie swoich wspomnień pisze jeszcze dobitniej: „Życie pianisty jest ustawiczną torturą i koniecznością wyrzeczeń […]. Godziny niezbędnych codziennych ćwiczeń odbierają pianiście możność czytania, myślenia i kształcenia umysłu”[6].

John ALLISON: Ignacego Paderewskiego romans ze światem anglojęzycznym
Źródło: wszystkoconajwazniejsze.pl

Podkreślam tak dobitnie fakt, iż przez wiele lat Paderewski postrzegał siebie przede wszystkim jako twórcę, gdyż wątek ten był często pomijany przez biografów artysty. Traktowali oni karierę pianistyczną jako jego najważniejszą aktywność muzyczną. Lektura listów Paderewskiego, których fragmenty cytowałem powyżej, rzuca inne światło na znaczenie i rolę twórczości w jego życiu, co może mieć kluczowe znaczenie dla właściwego jej zrozumienia, odczytania i wartościowania[7].

W tej perspektywie tym bardziej zastanawia, dlaczego Paderewski zaprzestał komponowania. Po ukończeniu w 1909 roku Symfonii h-moll, swojego ostatniego znaczącego utworu, nie napisał już żadnego, poza okolicznościową pieśnią patriotyczną Hej, Orle Biały. Z pewnością intensywna kariera pianistyczna oraz zaangażowanie się niedługo potem w działalność polityczną nie sprzyjały powstawaniu nowych utworów[8]. Trudno jednak uważać to za jedyną i bezpośrednią przyczynę zaprzestania tworzenia. 


Wydaje się, że głównym czynnikiem determinującym tę decyzję było głębokie zakorzenienie artysty w estetyce romantyzmu i niemożność odnalezienia się w XX-wiecznych realiach muzycznego świata. Paderewski nie utożsamiał się z nowymi prądami i stylami, które właśnie w tym czasie rozkwitały w Europie, wytyczając nowe kierunki rozwoju muzyki. Wydaje się, że także zmiana gustów i mód nie odpowiadały jego psychice i temperamentowi. Potwierdza to Jadwiga Paja-Stach, pisząc: „Utrzymana w konwencji romantycznej twórczości Paderewskiego jest odzwierciedleniem poglądów estetycznych kompozytora. Artysta czuł silną więź z epoką Chopina i Liszta, natomiast muzyki powstałej w czasach jemu współczesnych przeważnie nie akceptował”[9].


Paderewski nie tylko nie identyfikował się z nowymi kierunkami w muzyce, ale wręcz krytykował najnowszych twórców za brak uczucia, chłodne i  intelektualne – jego zdaniem – kompozycje. Sam tak wypowiedział się o nich: „Schönberga nie rozumiem. Co do Strawińskiego […] – jeśli pozbawić go oprawy, to z kompozycji pozostanie bardzo niewiele […]. Są pomysłowo zorkiestrowane i spełniają swą rolę bardzo dobrze, ale nie jest to naprawdę wielka sztuka, nie ma w niej bowiem bogactwa idei muzycznych, czasem tylko zaskakujący rytm”[10]. W podobnym tonie wypowiadał się o muzykach polskich, zwłaszcza o Karolu Szymanowskim, o którym wspominał: „Jego kompozycje instrumentalne, a szczególnie fortepianowe niewiele jednak znaczą dla mnie, nie umiem nawiązać kontaktu z nimi […], są zbyt chłodne dla mnie, zbyt mózgowe. To samo dotyczy przeważanie i innych nowoczesnych kompozytorów. Ich muzyka nie rodzi się w sercu. Jest po prostu pisana, nie jest odczuta[11].

Ignacy Jan Paderewski w brytyjskim filmie Sonata księżycowa, 1937 r., Fot. NAC

Z tego powodu Paderewski nie włączał utworów kompozytorów XX-wiecznych do swojego repertuaru. Nie identyfikując się z ich twórcami, nie potrafił czy też nie chciał ich wykonywać. Tłumaczył, iż nie jest w stanie wyrażać się poprzez nie, dawać im właściwą, autentyczną interpretację. W swoich Pamiętnikach ujął to następująco: „Większość nowoczesnych kompozytorów – to jak woda sodowa: zrazu iskrzy się, ale po dwóch, trzech łykach pozostawia uczucie nieugaszonego pragnienia. To jest jeden z powodów, dla których nie grywam nigdy nowoczesnych kompozytorów”[12].


W perspektywie przytoczonych wypowiedzi Paderewskiego bardziej zrozumiałą staje się decyzja o zaprzestaniu komponowania. Nie znajdując swojego miejsca pośród nowej generacji twórców, wolał zrezygnować z tej działalności niż próbować dostosować się do nowych trendów w sztuce, które, jak wspomniano, były sprzeczne z wyznawanymi przez niego wartościami i ideami. Swoją energię i zapał przekuł w żarliwą służbę ojczyźnie, w walkę o jej niepodległość. Wydaje się ponadto, że wraz z napisaniem Symfonii h-moll Paderewski wyczerpał swój potencjał twórczy, napisał wszystko, co miał jako kompozytor do powiedzenia.


Warto dodać, że Paderewski w swojej proromantycznej postawie nie był odosobniony. Twórców, którzy na przełomie wieków pozostawali wierni XIX-wiecznej estetyce było wielu. Z całą pewnością był to niezwykle ciekawy okres w dziejach muzyki, w którym ścierały się ze sobą kontrastujące ze sobą prądy, tendencje, idee. Właśnie w muzyce czas określany jako fin de siècle stanowił istny kocioł stylistyczny. Warto zaznaczyć, że na przełomie wieków żyli jeszcze tacy twórcy, jak: Piotr Czajkowski, Anton Bruckner, Johannes Brahms czy Anton Dvořák. Rówieśnikami Paderewskiego byli: Gustaw Mahler, Claude Debussy, Isaac Albéniz, Richard Strauss, a tylko o dekadę młodsi byli: Sergiusz Rachmaninow, Aleksander Skriabin, Igor Strawiński czy Arnold Schönberg.

Nowe tendencje modernistyczne współistniały z nurtem romantycznym, o czym pisze Jadwiga Paja-Stach: „Twórczość Paderewskiego […] ukazująca drogę kompozytora od stylu klasyczno-romantycznego do późnoromantycznego, jawi się jako antymodernistyczna, jeśli rozpatrujemy ją w kontekście rozkwitającego wówczas impresjonizmu. Jednakże obok rodzących się na przełomie wieków nowych trendów stylistyka romantyczna współistniała w muzyce wielu kompozytorów; kompozycje Paderewskiego współtworzyły tenże tradycyjny nurt, podobnie jak pisane w latach osiemdziesiątych miniatury fortepianowe Izaaka Albeniza (walce, menuety, mazurki i etiudy), cykle Utworów lirycznych Edwarda Griega, z lat 1883–1901 czy też wczesne utwory fortepianowe Rachmaninowa”[13].


Znamienne, że nie zarzuca się dziś Rachmaninowowi, że był démodé, że pisał w dawnym, „archaicznym” stylu, że nie był nowatorem. Jego powstały na przełomie 1900–1901 roku II Koncert fortepianowy c-moll op. 18 należy do najczęściej wykonywanych utworów z orkiestrą na świecie i nikt nie podważa jego artystycznej wartości z powodu romantycznego charakteru. Mimo iż wciąż można jeszcze usłyszeć zarzuty o rzekomym braku nowatorstwa, epigonizmie czy eklektyzmie utworów Paderewskiego, stopniowo coraz bardziej docenia się jego twórczość, postrzegając ją w szerszej perspektywie zjawisk muzycznych przełomu XIX i XX wieku.

Michał Szymanowski


[1] I. J. Paderewski, Pamiętniki, s. 397.

[2] Z listu do ojca, Wiedeń 5 XII 1884 r. Cyt. za: M. Perkowska-Waszek, Paderewski i jego twórczość. Dzieje utworów i rys osobowości kompozytora, Kraków 2010, s. 98.

[3] Z listu do H. Górskiej, Wiedeń 22 X 1888 r. Cyt. za: ibidem, s. 98.

[4] Z listu do H. Górskiej, Paryż ok. 1 IX 1890 r. Cyt. za: ibidem, s. 100.

[5] I. J. Paderewski, Pamiętniki, s. 398.

[6] Ibidem.

[7] Znawczyni osoby i twórczości Paderewskiego – Małgorzata Perkowskiej-Waszek, formułuje to następująco: „Refleksja nad dokonaniami, które […] artysta zdołał osiągnąć, idąc za głosem swych pragnień artystycznych, skłania nas tym bardziej do zainteresowania się jego predyspozycjami i osobowością. […] Okazuje się, że poznanie w zarysie ambicji kompozytorskich oraz najistotniejszych motywacji działania Paderewskiego pozwala w nowy sposób spojrzeć też na jego postać, określić niektóre cechy tej nieprzeciętnej indywidualności”. Zob.: M. Perkowska-Waszek, Paderewski i jego…, s. 100.

[8] Małgorzata Perkowska-Waszek pisze: „Dalsze godzenie najwyższych aspiracji twórczych z najdoskonalszymi dokonaniami wirtuozowskimi, a później z wybitną działalnością polityczną okazało się niewykonalne”. Zob.: M. Perkowska-Waszek, Paderewski i jego…, s. 33.

[9] J. Paja-Stach, op. cit., s. 67.

[10] I. J. Paderewski, Pamiętniki 1912–1932, ss. 110–112. Zob też: M. Perkowska-Waszek, Paderewski i jego…, s. 87.

[11] I. J. Paderewski, Myśli, uwagi , refleksje, „Muzyka” 1934, nr 2, ss. 49–51.

[12] Ibidem, s. 49–51.

[13] J. Paja-Stach, op. cit., s. 67.